Wyprawa nad morze z odblaskami

O nas?

Baby grubo wkręcone w odblaski!

Niedaleko pada jabłko od jabłoni

Matka i córka, które świetnie dogadują się… ale na odległość.
Mają tysiące pomysłów… ale każda inny.
Kochają elegancję i sportową wygodę… ale każda tylko jedno z wymienionych.

Wspólnie za to uwielbiają jedno – możliwości designerskie, które dają odblaski i ich moc poprawiania bezpieczeństwa po zmroku.

Takie właśnie jesteśmy! 🙂

Ja doskonale pamiętam, że kiedy miałam piętnaście lat, mama mówiła: Poczekaj, jeszcze parę lat i wyrośniesz z roweru. Zaczną się chłopcy, randki, nie w głowie ci będzie pedałować.
Minęło lat… ohoho! Nie tylko ja nie przestałam jeździć, ale i mamę rowerem zaraziłam 🙂

Mama z kolei doskonale pamięta, że kiedy wychodziłam z domu, zawsze memłałam coś pod nosem na jej: Uważaj na siebie!
Minęło lat… ohoho! I teraz to ja wołam: Jedź ostrożnie. Kamizelkę zabrałaś? 😀

Z upływem czasu nasza miłość do rowerów tylko się betonuje. Jeździmy w lecie, jeździmy w mrozie, w chlapie, w upale, w dzień i w nocy. Po lesie, po piasku (ałć! łożyska!), po ścieżkach.

Zawsze z oświetleniem i zawsze z odblaskami.

Bez odblasków jak bez nóg!

Wypad rowerowy do Niepomic
Wypad rowerowy na górę Żar
Wypad rowerowy nad Bałtyk

Odblaskowa zajawka

Kiedy mama słyszy, że wpadam na jakiś (kolejny!) genialny pomysł, wie doskonale, że trzeba uciekać, a w najlepszym wypadku nie podtrzymywać konwersacji nawet grzecznościowo oraz unikać kontaktu wzrokowego.

Bo jest szansa, że mi przejdzie.

Ale mała 😀

Wystrzeliłam mimo tego jak z karabinu, że trzeba zrobić kamizelki. Ale takie fajniejsze, nie jak do odprowadzania koszyków w Pierdonce.

I mówię: bo mamo, bo to nie może być tak, żeby odblaski były wiecznym obciachem!
Musimy coś zrobić.

My… Tak jak to g***o co się przykleiło do okrętu i zakrzyknęło: Płyniemy!

Ale moje musimy już padło na podatny grunt…